Oto ona – nasza łazienka numer jeden i jej niemała metamorfoza. I choć remont w naszym domu wciąż trwa w najlepsze, a wszystko jest w pyle i kurzu, to nie mogłam sobie odmówić przyjemności, by skończoną łazienkę posprzątać, a potem uwiecznić na zdjęciach. W zestawieniu z fotografiami sprzed remontu i w jego trakcie widać jaki ogrom pracy wykonaliśmy i jak bardzo to pomieszczenie się zmieniło. Zapraszam Cię dziś do wpisu, w którym pokażę Ci jak przebiegał remont naszej łazienki krok po kroku i jaki efekt końcowy udało nam się uzyskać. JAK WYGLĄDAŁA NASZA ŁAZIENKA W DNIU ZAKUPU DOMU? Gdy kupiliśmy nasz dom z lat 90 w środku było tak, jakby ktoś opuścił ten dom tuż po remoncie. Tyle, że ten remont był w latach 90. W łazience były „nowe” płytki, a nasi rodzice na wiadomość, że chcemy je wszystkie skuć, bo nam się nie podobają łapali się za głowę. No cóż, na upartego można było z tej łazienki korzystać. Wystarczyło ją trochę doczyścić, wymienić baterię, położyć nowy dywanik i dałaby radę 🙂 My postanowiliśmy zrobić w niej remont. Początkowo miał być niewielki. Zastanawialiśmy się nawet nad tym czy by nie pomalować położonych już płytek. Ostatecznie stwierdziliśmy jednak, że trzeba to zrobić solidnie, porządnie, na lata, zatem … kujemy! CZAS NA REMONT! O Pani! Ileż to było kucia, hałasu, kurzu, pyłu i gruzu! Mój mąż przez kilka dni skuwał wszystko w tej łazience do betonu, a ja wiaderkami wynosiłam gruz do kontenera. Niezły fitness, nie powiem. Usunęliśmy też grzejnik, ponieważ zdecydowaliśmy się na ogrzewanie podłogowe. Powoli też zaczęliśmy zastanawiać się nad projektem. Tutaj widać jak markerem rysowaliśmy na ścianie dwa lustra. Niestety na dwa lustra i dwie umywalki ta łazienka okazała się zbyt mała, ale znaleźliśmy inne rozwiązanie. Kiedy Tomek już skuł wszystko, co było do skucia i posprzątaliśmy cały gruz nadszedł czas na pana hydraulika, który przyjechał do nas, by zrobić przyłącze pod nową deszczownicę i wc. To na zdjęciu poniżej to nasz nowy, przyszły, piękny prysznic. Potrzeba sporej wyobraźni, by w tym remontowym bałaganie sobie to wyobrazić. Tuż po tym jak pan hydraulik opuścił naszą łazienkę, do roboty zabrał się pan Adam i zaczął równać to pomieszczenie. Niektóre ściany wymagały nowego tynku, inne płyty kartonowo gipsowej. Dzień po dniu, a w zasadzie godzina po godzinie, bo pan Adam idzie jak burza, łazienka zaczynała nabierać kształtów. A potem, nagle i niespodziewanie, przyszedł do mnie najprzyjemniejszy czas – czas zakupów. A dla mnie zakupy w sklepie budowlanym to te z rodzaju ekscytujących, na które zawsze mam siłę i ochotę. W pierwszej kolejności przyszły płytki pod prysznic. Equipe Artisan White. Zdecydowaliśmy, by położyć je tylko pod prysznicem i na murku wydzielającym ten prysznic. Resztę ścian pokryliśmy farbą przeznaczoną do malowania takich powierzchni jak ściany w łazience właśnie. Każdego dnia przyjeżdżałam do domu patrzeć jak z tego, jeszcze niedawno gruzowiska, zaczyna wyłaniać się nasza łazienka. Zdecydowaliśmy się bardzo duży, gotowy brodzik. A płytek było coraz więcej i więcej. Padło też bardzo ważne pytanie: „Jaki kolor fug?”. Hmmmm, odpowiedziałam, że szary. Ale to wcale nie jest taka prosta sprawa, bo szarych Moja Droga to jest ze czterdzieści. Spędziłam więc jeden długi poranek zastanawiając się nad sprawą jakże istotną, a mianowicie nad kolorem fug. Pewna swojego wyboru, z wiadereczkiem jasnoszarej fugi, przybyłam do domu, a mym oczom ukazał się kolejny etap czyli murek. Ten murek zobaczyłam na Pinterest i od razu wiedziałam, że chcę podobny. Pomysł był dosyć niestandardowy ale moim zdaniem szalenie estetyczny i praktyczny. Jako, że wszyscy panowie w naszym domu zdecydowanie wolą prysznic od wanny to jest i brodzik. Oto jak powstawał. Następnym etapem było położenie płytek na podłodze. We wtorek kurier przyniósł mozaikę, w środę wieczorem, gdy przyjechałam do domu płytki były już położone. A następnego dnia już z fugą. W tel widać też już pierwszy element złotej baterii pod prysznicem i zawieszoną toaletę. Takie małe szczęścia 🙂 No właśnie złoto… Ja to lubię wszystko, co się świeci i czasami muszę się hamować. Marzyłam o złotych elementach w łazience i przyznaję się bez bicia, że to trudny kolor w urządzaniu wnętrz. Na pytanie czy nie przeszkadza mi to, że w łazience są różne odcienie tego złota odpowiadałam, że nie. Dzisiaj zastanawiam się po cichu czy jednak nie przemaluję ramy od drzwi prysznicowych na bardziej stonowany odcień złota. Jest też szansa, że mi przejdzie, bo umówmy się – to nie jest problem, przez który nie mogę spać po nocach. Następnym etapem było podłączenie wszystkich światełek i kontaktów. W ostatniej chwili zmieniłam zdanie i stwierdziłam, że jednak marzą mi się okrągłe kontakty. Trzeba było ciut zaszpachlować okolice gniazdek. Gdy wszystkie światełka zostały podłączone zaczął się chyba najprzyjemniejszy etap – urządzanie! W mojej głowie już od wielu tygodni był obraz w jakich kolorach miały być dodatki i meble. Pozostało mi tylko je znaleźć. Skręcaniem mebli i montażem wszystkich dodatków zajął się oczywiście mój mąż. Ja starałam się go zabawiać moim towarzystwem. To bardzo istotna kwestia podczas remontu 🙂 Czas na toaletę. Zamontowaliśmy misę wiszącą z technologią RIMFREE marki KOŁO. Rimfree oznacza brak kołnierza czyli rantu. Pozwala to w prosty sposób utrzymać higienę i super łatwo się taką toaletę myje. Dodatkowo toaleta jest tak zaprojektowana, żeby woda nie wychlapywała poza misę podczas spłukiwania. Co ważne – deska musi powoli opadać. Nie znoszę tego trzaskania. Deskę KOŁO można też wypinać, żeby łatwiej można było umyć toaletę. Wbrew pozorom to wszystko trzeba sobie dobrze przemyśleć. W końcu z tego sprzętu korzystamy codziennie, a opadająca z hukiem deska kilkanaście razy w ciągu dnia potrafi podnieść ciśnienie. Na sam koniec pozostał montaż szklanych drzwi prysznicowych i szyby, którą trzeba było przytwierdzić do murku. Ja miałam pomysł, mój mąż zajął się poszukiwaniem poszczególnych elementów w Internecie, a pan Adam to wszystko zamontował. Jestem na maksa zadowolona z efektu. PS. wprawne oko dojrzy, że w całej konstrukcji brakuje jednej listwy z magnesem, do której będą mocować się zamykane drzwi. Podczas remontu na wiele rzeczy trzeba czekać – na tę listwę musimy poczekać jeszcze parę tygodni. ŁAZIENKA PO METAMORFOZIE No i oto on – efekt prawie końcowy. Szafce pod umywalkę kupionej w IKEA postanowiliśmy nadać nieco charakteru. Wymieniliśmy uchwyty na mosiężne i dodaliśmy drewniane nóżki, również z mosiężnymi zakończeniami. Początkowo chcieliśmy postawić w tej łazience komodę z PRL, ale ostatecznie stwierdziliśmy, że mamy ochotę na nowy mebel z łatwo wysuwającymi się szufladami. To co mnie w tej łazience podoba się najbardziej, oprócz złota oczywiście, to gra światłem. Mamy i kinkiety nad lustrem, i duży plafon przy suficie, którym można sterować uzyskując bardziej zimne lub ciepłe światło i listwę LED pod prysznicem. W zależności od tego, jakie światło wybierzemy łazienka zupełnie zmienia charakter. Mnie zdecydowanie najbardziej pasuje wersja „romantico”. Ostatnią rzeczą, której brakuje w łazience oprócz wspomnianej listwy przy prysznicu to drzwiczki do szafki nad toaletą. Narazie włożyliśmy płytę meblową, żeby zakryć dość głęboką i pojemną szafkę z półkami. Docelowo będą eleganckie dwuskrzydłowe drzwi z pięknymi uchwytami. Oczywiście złotymi. Brakuje też zatyczki do otworu wentylacyjnego widocznego na zdjęciu. Ale to już tak zwana kosmetyka. Najważniejsze, że za nami już ten ogrom wywiezionego gruzu, wiercenia, kucia i pyłu 🙂 Jak Ci się podoba efekt końcowy? Łazienka na dole też się robi. Zobacz jak już wygląda. A było w niej jeszcze więcej kucia niż w tej z dzisiejszego wpisu. Aż trudno mi uwierzyć w to, że można doprowadzić pomieszczenie, które było jeszcze kilka tygodni temu w tak opłakanym stanie do takiej kojącej bieli 🙂 Ufff! To by było na tyle. Remont to wcale nie jest bułka z masłem, ale jest to rzecz do przejścia – zaufaj mi. A satysfakcja z efektu „PO” jest nie do opisania. Najważniejsze to mieć plan, projekt i dobrego fachowca, który zna się na rzeczy. Ja rekomenduję także wybieranie najlepszych jakościowo materiałów i wyposażenia do wnętrz. Jeśli płytki, to takie, które nie pękają w rękach podczas układania. Wybierzmy te lepszej jakości. To w końcu wybór na wiele, wiele lat. Jeśli umywalka, toaleta czy wanna to niech to będą przedmioty, które również posłużą nam przez długi czas. O prostej, klasycznej formie – ponadczasowe. Zachęcam Cię do zapoznania się z ofertą marki KOŁO i jej kolekcją Nova PRO Premium – funkcjonalną i uniwersalną, a do tego w przystępnych cenach. Dzisiaj mamy tak duży wybór, że nawet przy niewielkim metrażu możemy zaprojektować piękną i wygodną łazienkę w każdym stylu. A remont? Boli tylko na początku, a później jest już z górki 🙂 Za to efekt daje satysfakcję na długie lata. UWAGA! Konkurs. Ty też możesz mieć wymarzoną łazienkę. Marka KOŁO organizuje konkurs, w którym do wygrania są super nagrody: NAGRODA GŁÓWNA to projekt łazienki wykonany przez architektki z WZ Studio oraz bon na 1000 zł do wydania w Westwing5 nagród II stopnia to bony, każdy o wartości 500 zł do wydania w Westwing. Wystarczy wejść na stronę KOŁO –> KLIKNIJ TUTAJ i wypełnić formularz konkursowy. W formularzu podajemy dane osobowe, e-mail, zdjęcia naszej aktualnej łazienki i opis tej wymarzonej. Architektki wybiorą najciekawsze zgłoszenia. Konkurs trwa od 23 lipca do Powodzenia! Mój dzisiejszy wpis powstał przy współpracy z marką KOŁO, marką obecną na polskim rynku od ponad 50 lat.
napisane przez tm 6 lipca 2021. 0. Najnowsza koncepcja pracowni HATCH Studio to projekt remontu wnętrz domu z lat 80-tych. Głównym założeniem projektantów było przearanżowanie układu funkcjonalnego i stworzenie nowoczesnych, otwartych przestrzeni. Remont domu z lat 80’tych. Projekt wnętrz: HATCH Studio. Lokalizacja: Przasnysz. Dom przed przebudową był typową kostką z małymi oknami. Dodatkowo front szpeciła bryła klatki schodowej z maleńkim okienkiem. Projekt przebudowy domu: Aleksandra Grundszok-Duda, Monika Heda, ARCHITEKCI KP GrundszokDudaHeda Inwestorzy wciąż chętnie sięgają po dobrze znane z PRL-u domy kostki. W tym przypadku przebudowa domu była prawdziwym wyzwaniem: zmieniono rozkład wnętrz i zwiększono jego powierzchnię. Właściciele postanowili wyczarować dla siebie dom marzeń – pełen słońca, przestrzeni, zatopiony w bujnym ogrodzie. W tej okolicy królują szare kostki z lat 50. Pracownia ma już spore doświadczenie w odczarowywaniu szarych, PRL-owskich pudełek. Na katowickim osiedlu dokonała wcześniej liftingu kilku domów-kostek. Tym razem architekci projektowali dla siebie, łącząc funkcje inwestora, projektanta, a nawet kierownika budowy. Zakup starej kostki zamiast pustej działki budowlanej Zdecydowali się na kupno starego domu, bo znalezienie wolnej działki w zacisznym, sąsiadującym z lasem miejscu, które jednocześnie nie byłoby bardzo oddalone od centrum Katowic, graniczyło z cudem. Dom z małymi, ciasnymi pokojami, złym rozplanowaniem wnętrz i wąskimi korytarzami – bardziej przypominał mieszkanie w bloku niż wymarzone domostwo. Jednak nowi właściciele znali potencjał drzemiący w tego typu domach. Ich kostka miała też sporo atutów – między innymi grube i wytrzymałe mury, które można nadbudować. Przebudowa domu polegała przede wszystkim na dobudowaniu kilku pomieszczeń i modernizacji całości założenia. GALERIA: zdjęcia kostki PRZED i PO przebudowie Autor: z prywatnego archiwum Dom przed przebudową od strony ogrodu z niepraktycznymi tarasami na piętrze. Projekt przebudowy domu: Aleksandra Grundszok-Duda, Monika Heda, ARCHITEKCI KP GrundszokDudaHeda Projekt przebudowy domu Plan przebudowy domu powstał stosunkowo szybko, a całość realizacji – od kupna nieruchomości aż do wprowadzenia się mieszkańców – trwała około roku. Pracę ułatwiło to, że architektka i zarazem inwestorka doskonale wiedziała, co jest potrzebne jej najbliższym. W proces projektowy włączono także dzieci. Ważne było wykreowanie dużych przestrzeni wspólnych, które integrowałyby rodzinę. To zaważyło na decyzji o stworzeniu wielkiej i otwartej przestrzeni dziennej na parterze oraz umieszczeniu gabinetu do pracy na antresoli. Ten ostatni, zawieszony nad salonem, daje przebywającym tam osobom wgląd w to, co dzieje się na dole. Zobacz też: 5 niezwykłych metamorfoz domów z czasów PRL Rozbudowa domu kostki w nowoczesny dom Rewelacyjna przemiana kostki w podmiejską willę Niezwykła przebudowa kostki z lat 50. Stara kostka zmieniona w prawdziwą perełkę Kostka dostosowana do współczesnych standardów Przeszklona ściana Przebudowa domu rozpoczęła się od wyburzenia niepotrzebnych ścian działowych. Rozebrano też ścianę zewnętrzną od strony salonu, jej konstrukcję zastąpiły stalowe belki i słupy podtrzymujące strop piętra. Wszystko po to, by powiększyć przestrzeń dzienną. Dom rozbudowano w stronę ogrodu – dzięki temu kuchnia z małej klitki stała się sporym pomieszczeniem, a nad nią znalazła się dodatkowa powierzchnia pod łazienkę przy sypialni gospodarzy. Zabudowano dwa tarasy na piętrze, co pozwoliło wygospodarować miejsce na dodatkową sypialnię dla dziecka oraz wspomnianą antresolę z gabinetem. Właściciele od razu uznali, że nie będą im potrzebne, skoro wokół mają duży ogród. Powierzchnia użytkowa domu powiększyła się o mniej więcej 60 m2, a sam obrys budynku zyskał kilka nowych elementów. Jednym z nich jest skośna ściana od frontu przełamująca schemat nudnej kostki. W całości przeszklona nadaje całemu domowi nowoczesny i niestandardowy wygląd. Lekka przegroda nie spoczywa na fundamentach – to w rzeczywistości ogromny wykusz. Ściana przez stalowy rdzeń jest oparta na sąsiadujących z nią murach, dzięki czemu nie zakłóca znajdującego się pod nią wjazdu do garażu. Nowi właściciele zrezygnowali z nadziemnego tarasu, rozebrali go i zastąpili naziemnym, zbudowanym z desek na legarach. Uznali, że taka forma tarasu daje lepszy, bo bezpośredni kontakt z ogrodem. Starą piwnicę zmodernizowano, wyodrębniono w niej kilka funkcjonalnych pomieszczeń, w tym spiżarnię i kotłownię. Przestronny parter z salonem, jadalnią i kuchnią Po powiększeniu jego powierzchni użytkowej i wyburzeniu ścian działowych stał się jedną wielką przestrzenią łączącą w sobie salon z jadalnią i częściowo otwartą kuchnię. Wrażenie ciasnoty minęło bezpowrotnie. Przestronne wnętrze pokoju dziennego widoczne jest już od progu domu, ponieważ zrezygnowano z wiatrołapu, wybierając w pełni otwarty hol. Strefa wejściowa zawiera wszystkie niezbędne funkcje: garderobę ukrytą za przesuwnymi drzwiami z mlecznego szkła, łazienkę dla gości oraz dodatkowe pomieszczenie gospodarcze. Tuż obok znajduje się klatka schodowa. Ta pozostała właściwie bez zmian, jednak nadano jej nowy wyraz dzięki pokryciu stopni drewnem. Industrial w salonie Architekci starali się nie ukrywać we wnętrzach faktu rozbudowy. Nowe części pomieszczeń wyróżniono od istniejących fragmentów nieotynkowanymi stropami z widocznym odbiciem drewnianego szalunku w betonie. W połączeniu ze stalowymi belkami, które zastąpiły wyburzone ściany nośne, nadało to wnętrzom z lekka industrialny charakter. Jednak uniknięto wrażenia chłodnego loftu – przestrzeń została ocieplona przez parkiet oraz drewnianą stolarką okienną i drzwiową. W salonie pojawił się nawet spory kominek, wstawiono go w miejscu dawnego otworu drzwiowego. Wszechobecną biel przełamuje grafitowy tynk, którym pokryto kilka ścian i obudowę kominka. Zupełnie odmienny charakter ma piętro. Tutaj zamiast otwartej przestrzeni są trzy sypialnie. Największa, przeznaczona dla gospodarzy, to w zasadzie miniapartament – ma własny korytarzyk, garderobę i olbrzymi salon kąpielowy. Z kolei dla dzieci wyodrębniono drugą łazienkę, ale nawet w niej znalazło się miejsce na wannę. Niecodziennym elementem jest antresola z biurkami, która daje wizualny kontakt z salonem na dole, a przez wielkie przeszklenia w skośnej ścianie – także z ogrodem. Odmienność piętra i parteru podkreślają posadzki. Podłogę na dole wykończono parkietem przemysłowym, piętra – panelami z olejowanego jesionu. Autor: Piotr Mastalerz Otwarta przestrzeń dzienna łączy w jedno salon i jadalnię. Strop przecina na pół stalowa belka, która wyznacza przebieg dawnej ściany zewnętrzne Portfenetry wyłapią więcej słońca Szczególnym wyzwaniem dla architektów było doświetlenie wnętrza domu kostki. To właśnie okna i zmiana ich proporcji były jednym z najdokładniej analizowanych elementów przebudowy. W gęsto zabudowanym osiedlu właściciele nie chcieli, by ich okna wychodziły na ściany sąsiadów. Dlatego w wielu miejscach zmieniono otwory tak, by kierowały widoki na drzewa w ogrodzie. Znacznie powiększono powierzchnię przeszkleń. Standardowe okna na piętrze zostały zastąpione przez sięgające podłogi portfenetry, które wprowadzają do wnętrz więcej słońca. Największe okno powstało w skośnej ścianie przy salonie. Szklana tafla ciągnąca się przez dwie kondygnacje wpuszcza do pomieszczeń mnóstwo dziennego światła, a także zapewnia wnętrzu wizualny kontakt z otoczeniem. Przeszklenie skierowane jest akurat na prześwit między dwoma sąsiednimi domami. Dotychczas ciemną klatkę schodową, która wcześniej miała jedno okno, doświetliły nowe przeszklenia tworzące na elewacji pas wpisany w prostokątną oprawę. Duża liczba szklanych przegród nie stanowi jednak problemu w utrzymaniu stałej temperatury wewnątrz domu, ponieważ zastosowano okna wysokiej jakości. Są drewniane, droższe od standardowych, ale skutecznie zmniejszają ucieczkę ciepła, a powłoka „solar-control” pochłania nadmiar promieni słonecznych. Dzięki temu pozwalają zimą zaoszczędzić na ogrzewaniu, a latem – na chłodzeniu pomieszczeń. Drewno na elewacji i przeszklona ściana Rozbudowa kostki spowodowała znaczne zmiany w jej bryle. Dalej jest to prosta kubatura, jednak ze znacznie lepszymi proporcjami. Duże przeszklenia nadały jej współczesny charakter, a pas szkła w skośnym wykuszu przypomina motyw niczym z najnowszego apartamentowca. Architekci postawili też na odważną kolorystykę domu – zamiast banalnych żółci zastosowali mocny grafit, który pojawia się też jako akcent kolorystyczny we wnętrzach. Z zimną barwą kontrastuje częściowe obłożenie elewacji drewnem. Modrzewiowa okładzina z poziomych desek pojawia się na ścianie wykuszu oraz od strony ogrodu. Tam z kolei łączy się z tarasem pokrytym deskami z egzotycznego drewna garape wytrzymałego na działanie wody, słońca i mrozu. Dopełnieniem tarasowej kompozycji jest stalowa pergola, która rzuca cienie na elewacji, rozbijając monotonię jej powierzchni. Stal została powtórzona na wszystkich barierkach portfenetrów, stworzono z niej także solidne siedzisko na tarasie. Otoczenie domu - ogród Właściciele najmniej ingerowali w ogród. Pierwotny był trochę zarośnięty, lekko zaniedbany, ale to właśnie dzikość i bujność roślinności zachwyciła inwestorów. Postanowili nie przesadzać z porządkowaniem krzewów i przycinaniem starych drzew. Dzięki temu ogród zachował charakter tajemniczej i zielonej enklawy w mieście. Jedynym znaczącym zabiegiem było przeniesienie cisu, który kolidował z posadzką chodnika prowadzącego do wejścia. Pozostawienie dużych, starych drzew spowodowało, że latem ogród jest zacieniony – idealny do ucieczki przed upałem. Dom w Katowicach, choć zbudowany przed pół wiekiem, dzięki świadomej przebudowie wykonanej pod potrzeby jej nowych mieszkańców stał się wymarzoną siedzibą rodzinną. – Idealny, dopasowany, spełniający wszelkie oczekiwania i potrzeby – tak opisuje dom właścicielka, która jednocześnie jest architektem i autorką przebudowy kostki z lat 50. Dziś domownicy zgodnie twierdzą, że nie zmieniliby w niej już kompletnie niczego. Salon z kuchnią w odcieniach zieleni. Nowoczesna sypialnia w odcieniach ziemi. Łazienka z elementami nowoczesnej bieli. Dom w Górach Orlickich. Metamorfoza domu w Górach Orlickich Konkurs. Apartament z czarną cegłą. Kuchnia z jadalnią w odcieniach błękitu. Łazienka z elementami drewna.